Wydarzenia militarne starożytnego Rzymu

Armia rzymska ulegała w toku swojej historii istotnym przemianom, dotyczyły one tak uzbrojenia, jak i sposobu walki i systemu rekrutacji. Przewaga armii rzymskiej wynikała w dużej mierze z jej umiejętności adaptowania się do nowych sytuacji. Umiejętność tę Rzymianie po raz pierwszy objawili w IV w. p.n.e. reformując swą armię na wzór Samnitów. Istotą reformy było porzucenie tarczy hoplickiej na rzecz podłużnej, kryjącej tylko posługującego się nią wojownika, oraz zastąpienie włóczni oszczepami i uczynienie miecza główną bronią zaczepną. Oznaczało to odejście od falangi na rzecz walki indywidualnej w szyku rozczłonkowanym na niewielkie oddziały, tzw. manipuły, z łac. manipulus, czyli garść. Zmniejszyło to nieco siłę uderzeniową piechoty, ale jednocześnie zwiększyło jej ruchliwość. Nowa tarcza pozwalała obywać się bez zbroi, co pozwoliło wykorzystać jako pełnowartościową piechotę niezamożnych obywateli, którzy uprzednio nie służyli w wojsku.

 

Jednostką organizacyjną wojska rzymskiego był legion, łac. legio, czyli „pobór”, złożony z trzydziestu manipułów piechoty, każdy pod wodzą dwóch centurionów i oddziału jazdy. Wielkość oddziałów była zmienna, stąd liczebność legionu wahała się od 4200 do 6500 żołnierzy, w tym 200 – 300 konnych, czyli ekwitów. Oddziały sprzymierzone były tak samo zorganizowane i uzbrojone, ale posiadały kilka razy więcej jazdy. Typowa armia rzymska składała się z dwóch legionów i nieco liczniejszych oddziałów sprzymierzeńców. Co roku wystawiano dwie takie armie, po jednej dla każdego konsula, łącznie 40 – 60 tys. żołnierzy, Rzymian i sprzymierzeńców. Siła ta, zapewniająca przewagę nad prawie każdym przeciwnikiem, stanowiła zaledwie minimum. Podczas każdej większej wojny dzięki nieprzebranym rezerwom ludzkim wystawiano armie dodatkowe i z łatwością wyrównywano poniesione straty. W tym właśnie kryła się tajemnica rzymskich sukcesów. Klęski, które rzuciłyby na kolana każde inne państwo, u Rzymian wzmagały tylko ich wysiłki i wolę zwycięstwa. Armia rzymska nie była armia stałą. Co roku konsulowie powoływali odpowiednią liczbę obywateli pod broń. Każdy obywatel mógł znaleźć się na listach mobilizacyjnych dwanaście razy lub nawet więcej, co oznaczało obowiązek wzięcia udziału w dwunastu kampaniach trwających niekiedy kilka miesięcy, ale bywało, że i dłużej. Wezwani musieli stawiać się w określonym dniu z własnym uzbrojeniem. Większość żołnierzy była chłopskiego pochodzenia. Rzymianie posługiwali się oddziałami sprzymierzeńców, ale na ich czele stawiali swoich dowódców. W skład legionu rzymskiego wchodziła także pewna liczba rzemieślników. Dzięki temu legion mógł prowadzić działania całkowicie samodzielnie. Żołnierze rzymscy nie tylko potrafili dobrze walczyć na polach bitew, ale i szturmować obwarowane miasta. Posługiwali się w tym celu machinami oblężniczymi wyrzucającymi pociski i kamienie na znaczną odległość, robili podkopy pod mury, rozbijali je przy pomocy taranów, sztuki zdobywania umocnień Rzymianie uczyli się od monarchii hellenistycznych, w których dokonano najważniejszych wynalazków w tej dziedzinie. Poprzednio umiano jedynie stosować blokadę miast, czekając aż głód i choroby zmuszą mieszkańców do poddania się.

 

Ważną cechą armii rzymskiej, jeżeli chodzi o sposób prowadzenia działań zbrojnych, jest to, że żołnierze zawsze budowali swe obozy w identyczny sposób, dzięki czemu każdy w nich wiedział, gdzie będzie stał jego namiot i gdzie śpi dowódca. Otoczony wałami sypanymi z ziemi i wzmacnianym belkami, z wieżyczkami strażników pilnujących ruchów w okolicy, był dobrym zabezpieczeniem przed niespodziewanym atakiem.

 

Jeżeli chodzi o szyk bojowy, to składał się on z trzech szeregów. W środku każdego szeregu ustawiano ciężkozbrojnych żołnierzy, po bokach zaś znajdowali się lekkozbrojni i ekwici. Takie ustawienie oddziału zapewniało elastyczność w działaniu, ale stwarzało też olbrzymie niebezpieczeństwo rozbicia szyku. Tylko armia posiadająca dobrze wyszkolonych żołnierzy była w stanie ponieść takie ryzyko.

 

Należy również pamiętać o legendarnej dyscyplinie panującej w armii rzymskiej. Utrzymywano ją drastycznymi metodami, na przykład w postaci biczowania, dziesiątkowania nieposłusznych oddziałów, ale i nagrodami, jak np. udział w części łupów po wygranej bitwie.

 

Z biegiem czasu doszło do zmian w organizacji armii rzymskiej. Dokonał tego Mariusz, wybrany konsulem w 107 r. p.n.e., a piastował ten urząd sześć lat, z przerwą w 105 r. p.n.e. Mariusz zaznaczył się w historii rzymskiej republiki uchwaleniem wielu ustaw o przełomowym znaczeniu dla dalszych jej losów. Jednak najważniejszą z nich wydaje się, jak już tutaj wspomniano, reforma wojskowości rzymskiej, przede wszystkim zasad rekrutacji do armii rzymskiej. W związku, bowiem z rozprzężeniem panującym w armii i groźbą niebezpieczeństwa zewnętrznego zerwał on z dotychczasową zasadą przewidującą powołanie do wojska jedynie obywateli z cenzusem majątkowym, a więc należących do warstw posiadających i zaciągnął obok nich również, proletarii, którzy nie posiadali żadnego majątku. Mieli oni natomiast w nagrodę za dobrą służbę, zwykle szesnastoletnią, otrzymywać zaopatrzenie na starość w formie przydziału ziemi. Krok ten, przypominający w pewnej mierze powołanie przez Temistoklesa do służby we flocie ateńskiej tzw. tetów, miał ogromne konsekwencja natury politycznej, jak również militarnej. Armia rzymska, która w drugiej połowie II w. p.n.e. cierpiała na brak żołnierzy, mogła być teraz uzupełniana , po zniesieniu zasady rekrutacji wyłącznie z warstw posiadających, wielkim rezerwuarem ludzkim, biedotą, która popychała do służby wojskowej nadzieja łupów i zaopatrzenia na starość. W I w. p.n.e. mógł Rzym ze zdwojoną siłą przystąpić do kontynuowania polityki zaborczej, która miała przynieść zakończenie podboju świata śródziemnomorskiego. Jednak reforma Mariusza oznaczała zerwanie z panującą dotąd zasadą armii obywatelskiej, złożonej z chłopów posiadaczy ziemskich, która stanowiła cechę charakterystyczną dla szczytowego okresu republiki od III do II w. p.n.e. Chociaż zapewne nie stało się to jasne od razu, to jednak tocząca się w ciągu kilku wieków republiki walka o ziemię dla bezrolnych chłopów, by stworzyć w ten sposób formalną podstawę do pociągnięcia ich do służby wojskowej, tak wyraźna w toku działalności braci Grakchów, przeniosła się teraz na inną płaszczyznę. Chodziło już teraz o zdobycie ziemi w Italii, później w prowincjach, dla wysłużonych żołnierzy. Armia rzymska stała się wojskiem zawodowym, które oczywiście mogło lepiej spełniać zadania militarne aniżeli poprzednia armia obywatelska. Nieunormowanie jednak w drodze ustawy przez rządzące koła senatorskie kwestii zaopatrzenia weteranów, tj. wysłużonych żołnierzy, oddawało armię w ręce wodza. Żołnierze, bowiem w nim widzieli orędownika swych życiowych interesów, zwłaszcza, że byli źle płatni. Oczywiście, by armia rzymska mogła to zadania spełnić, musiał być spełniony podstawowy warunek, jakim było postawienie na jej czele wodza, którego kwalifikacje polityczne i militarne odpowiadały żołnierzom, chętnie za takim wodzem idącym. W przeciwnym razie dochodziło do aktów nieposłuszeństwa, buntów, nawet, zwłaszcza u schyłku republiki, zamachów na życie niepopularnego przywódcy. Utrata tradycyjnych powiązań z państwem uczyniła armię rzymską podatną na podszepty propagandy podkopującej morale wojska. Odtąd armia rzymska przestała być tyko narzędziem państwowym, tzn. służącym wyłącznie interesom senatu i nobilitas, a zaczęła się przekształcać w armię prywatną, należącą do wodza. Nie upłynęło wiele czasu, a armia ta stała się narzędziem walki z senatem, który znalazł się w trudnej sytuacji, nie dysponując żadnym wojskiem podległym bezpośrednio swej władzy. Naczelni wodzowie rzymscy dysponowali teraz siłą, której brakowało wcześniejszym politykom. Niezależnie od politycznych następstw reform Mariusza, bezpośrednie skutki militarne były owocne. Zreorganizowanie wojsko rzymskie reprezentowało obecnie inna siłę niż poprzednie. By podnieść wartość bojową armii rzymskiej, podzielił Mariusz legiony na silniejsze liczebnie jednostki taktyczne, kohorty, jednolicie uzbrojone. W tak zreorganizowanej armii poważniejszą rolę odgrywała teraz jazda rekrutująca się głównie ze sprzymierzeńców spoza Italii. Kiedy Celtowie i Germanowie pojawili się ponownie w zasięgu granic rzymskich, Mariusz w 102 r. p.n.e. pod Aquae Sextiae, dzisiejsza Prowansja, rozbił Ambronów i Teutonów, a w roku następnym pod Vercellae wspólnie z Lutacjuszem Katulusem zniszczył Combrów.

 

Po upadku republiki, w czasach wczesnego cesarstwa ponownie zreformowano wojsko. Utworzono armię stałą i zawodową, w której służba trwała od 16 do 24 lat. Zwalniani z jej szeregów żołnierze otrzymywali wyposażenie w postaci sporej sumy pieniędzy lub nadziału ziemi, stając się dzięki temu często ludźmi zamożnymi. Zaciąg do niej był dobrowolny. Oddziały rozmieszczono w ufortyfikowanych obozach wzdłuż granicy, ich zadaniem było nie dopuścić przeciwnika do wnętrza kraju. Pod bronią trzymano około trzystu tysięcy ludzi.

Wydarzeniem, od którego datujemy zmierzch potęgi armii rzymskiej była bitwa pod Adrianopolem w 378 r. Nie wiadomo do końca, co sprawiło, ze najskuteczniejsza organizacja militarna w dziejach, oparta na nieprzebranych zasobach wielkiego Imperium, nie podniosła się już po tym ciosie. Można tylko wskazać pewne cechy armii późnego cesarstwa, które mogły się do tego przyczynić.

 

Od kryzysu w III w., który uświadomił konieczność posiadania odwodów wewnątrz imperium, zaczęto wydzielać część oddziałów jako armie rezerwowe. Cesarz Konstantyn utrwalił ten stan rzeczy, tworząc dwie odrębne formacje, czyli jednostki graniczne, pod wodzą lokalnych dowódców i jednostki manewrowe, podległe naczelnemu dowództwu. Za jego następców lokalni dowódcy zdobyli pełną władzę nad żołnierzami. Nie tylko dowodzili nimi, ale też przyjmowali ich do służby i opłacali, co przy braku kontroli nieuchronnie prowadziło do wielkich nadużyć. Oddziały pograniczne, czyli 2/3 armii, stały się wojskiem drugiej kategorii, źle wynagradzani, niezdyscyplinowani, niewyszkolonym i zdemoralizowanym.

Spadkowi wartości bojowej jednostek granicznych towarzyszyła barbaryzacja armii manewrowych. Służba barbarzyńców w armii rzymskiej nie była niczym nowym. Nowością było otwarcie przed barbarzyńcami przez Konstantyna elitarnych jednostek, a także wysokich stanowisk oficerskich. Cesarz ten masowo wcielał do swego wojska jeńców barbarzyńskich, którzy nieraz dochodzili do najwyższych godności w armii. W połowie IV w. barbarzyńcy zdecydowanie przeważali w oddziałach manewrowych, zostawiając Rzymianom bezwartościowe i pogardzane jednostki graniczne.

 

Oparcie jądra armii rzymskiej na barbarzyńcach stworzyło palący problem odnawiania jej stanu. Tak się złożyło, że w drugiej połowie IV w. doszło do serii uzurpacji, których wynikiem były niezmiernie krwawe wojny domowe. Straty wynikające z wzajemnych rzezi Germanów i Sarmatów służących w armii rzymskiej były trudne do odrobienia, zważywszy, że świat barbarzyński był słabo zaludniony, a w większości tamtejszej ludności wolała walczyć z Rzymem niż mu służyć.

 

Pogrom pod Adrianopolem okazał się jedną klęską za dużo, tym bardziej, że powstałą w jej skutek powstałą próżnię trzeba było w jakiś sposób wypełnić. Zwycięscy barbarzyńcy byli pod ręką, zostali, więc przyjęci do służby na niezwykle uprzywilejowanych warunkach. Armia rzymska zmieniła się w ten sposób w zlepek drużyn germańskich i sarmackich, podległych rozkazom własnych dowódców, obdarzonych rzymskimi tytułami wojskowymi. Drużyny te coraz gorzej pełniły funkcję obrońców imperium rzymskiego, aż w końcu, na równi z pobratymcami, którzy wtargnęli na obszar cesarstwa jako najeźdźcy, położyli kres jego istnieniu na Zachodzie.

Wydarzenia militarne starożytnego Rzymu